|
:: Archiwum - edycja
letnia 2017 [44. | t-28]
:: Dużo potu (choć nie wszędzie), a nawet trochę krwi
26 czerwca 2017 r.
W zeszłym tygodniu dokończono mecze 1/8 finału. Potem przyszedł czas na ćwierćfinały. Ostatnie rundy kosztowały zawodników dużo wysiłku i stresu. Wszystkich, oprócz lidera i wicelidera Rankingu, którym poszło dość gładko... Do końca turnieju zostało już tylko trzy mecze, licząc z finałem, zaplanowanym za dwa tygodnie w niedzielę, 9 lipca.
1/8 finału
Trzygodzinną batalię stoczyli qlex (7) i paco. Wyżej rozstawiony qlex nie mógł złapać swojego rytmu gry, chociaż na początku to on prowadził. Z każdą minutą prowadzenie topniało, a qlex nie był w stanie zdyskontować przewagi. Jego słabą grę wykorzystał paco, któremu udało się doprowadzić do tie-breaka, aby potem zdecydowanie go wygrać. To odebrało qlexowi animusz i w pierwszych gemach drugiego seta był w odwrocie. Powoli odzyskiwał jednak sprawność, zaś przy stanie 3:1 dla rywala - gdy w niedalekiej perspektywie zamajaczyła na horyzoncie szybka przegrana - pomyślał, że nie wszystko jeszcze stracone i odrobienie strat jest w jego zasięgu. Zbiegło się to z lekkim spadkiem koncentracji paco i w efekcie qlex wygrał pięć kolejnych gemów, wyrównując stan meczu. Wyraźnie podbudowany tym faktem zaczął mocniej naciskać w trzeciej odsłonie, co wkrótce przyniosło efekty w postaci stałej przewagi punktowej. Paco cierpliwie dotrzymywał mu kroku, jednocześnie pilnując wyniku. Po dziewięciu setach qlex nadal prowadził i najprawdopodobniej uznał, że spotkanie już zostało rozstrzygnięte. Tymczasem niezrażony paco nie rezygnował, co zaowocowało zdobyciem kluczowych punktów. Przeciwnik nie był mu w stanie przeszkodzić i wkrótce paco zapisał na swoje konto trzy kolejne gemy, set i cały mecz. Mimo porażki qlex ma szansę utrzymać dotychczasową siódmą pozycję w zestawieniu; jedynym, kto może mu w tym przeszkodzić jest... paco - jeśli wygra cały turniej.
Jak w kalejdoskopie zmieniała się sytuacja w meczu górnej części drabinki, gdzie spotkali się zwycięzcy swoich grup: monowiec i korek. Świetny serwis, mocne, pewne uderzenia monowca spowodowały, że korek nie miał zbyt dużo do powiedzenia w pierwszej partii. Aczkolwiek wkrótce zaczęły się schody, bo korek nieco okrzepł, a przeciwnik zaczął popełniać masę błędów. Próby zakończenia meczu na tym etapie spełzły na niczym i korek, wykorzystując chwilową niedyspozycję monowca, poczynał sobie coraz śmielej, aż w końcu, po dwunastu gemach przeważył szalę. Po przegranej monowiec szybko się zreflektował, znów grał starannie, co przyniosło niemal natychmiastowy powrót do jego dominacji z pierwszego seta i ostatecznego zwycięstwa po stu trzydziestu minutach.
Na trzysetowe widowisko zapowiadała się także potyczka dwóch rozstawionych zawodników gregora (4) i pablo (10). Potencjalny faworyt grał co prawda w miarę dokładnie, ale bez inicjatywy i defensywnie. Z kolei pablo był w niezłej formie i w miarę upływu czasu, a szczególnie w następstwie prowadzenia, które objął już po pierwszym gemie, grał coraz lepiej, wyprowadzając coraz groźniejsze ataki. Gregor z wielkim wysiłkiem doprowadził do tie-breaka, a tam wygrało za niego wieloletnie doświadczenie. Wydawało się, że pablo nie przejął się zbytnio stratą pierwszego seta, bo w drugim sytuacja wróciła do normy: wygrał trzy pierwsze gemy, zmuszając gregora do angażowania wszystkich swoich rezerw, który zdołał odrobić dwa gemy. Niespodziewanie sytuacja się skomplikowała. Pablo od początku skarżył się na drobne z pozoru uszkodzenie naskórka lewej dłoni. Okazało się, że w trakcie meczu defekt stał się coraz bardziej dokuczliwy, aż zmusił go do... kreczu. Tak oto zupełnie zaskoczony gregor po stu minutach awansował do ćwierćfinału. Porażka dla pablo jest tym bardziej dotkliwa, że w jej wyniku zakończył rozgrywki na czternastym miejscu Rankingu, co oznacza, że - po raz pierwszy od trzech lat - znalazł się poza gronem rozstawionych graczy.
Ćwierćfinały
Niezmiennie dużo przelanego potu wymagały, przynajmniej w pierwszych meczach, także rozgrywki ćwierćfinałowe. Rozstawiony z wysokim trzecim numerem dentmar stawił czoła paco, który w ostatnim notowaniu Rankingu znalazł się na czternastej pozycji, przy czym jego ostatnie zwycięstwo nad turniejową siódemką uczyniło ten odnośnik mocno nieaktualnym. Obydwaj zdawali sobie sprawę z wagi spotkania i od pierwszej piłki walczyli jak lwy. Żaden z nich nie odpuszczał; chociaż każdemu zdarzało się popełniać błędy, to gra nabierała coraz większych rumieńców i mogła dostarczyć obu stronom satysfakcji. Niewątpliwym faworytem starcia był dentmar, kiedy więc po dwunastu gemach musiał uznać wyższość paco w pierwszym secie - miał powody do niepokoju, jako że we wszystkich bez wyjątku meczach turnieju głównego wygrywali do tej pory zawodnicy, którzy triumfowali w pierwszym secie. Nastroje dentmara trochę stonowało zwycięstwo w drugiej odsłonie, lecz miał on jednocześnie świadomość, że kończąca się właśnie rehabilitacja po kontuzji nie przysporzy mu w wydłużającym się pojedynku dodatkowych sił. Wyrównana gra toczyła się do samego końca, zaś dogodny moment do wygrania najważniejszych piłek wykorzystał paco. Po dwugodzinnym widowisku wygrał on również trzeciego seta i awansował do następnego etapu, co jest dla niego szczególnym osiągnięciem: ostatni i jedyny raz paco wywalczył półfinał równo przed sześciu laty. W dodatku ta wygrana gwarantuje mu powrót do pierwszej dziesiątki zestawienia. Teraz stoi przed szansą na historyczny awans do meczu o mistrzowski tytuł. Porażka dentmara może go rankingowo trochę kosztować, ale na razie pozostaje w najlepszej czwórce.
Drugi dramatyczny spektakl stworzyli gregor (4) i arietis (6). W poprzednich zawodach zmierzyli się w tej samej rundzie i wówczas arietis odprawiła rywala z kwitkiem. Także i teraz nie dawała powodów, aby myśleć, że ten mecz potoczy się inaczej. Była bardziej agresywna, prezentowała całą gamę imponujących zagrań, zaś część piłek gregor jedynie odprowadzał wzrokiem. W dodatku początkowo przebieg rywalizacji był dla gregora deprymujący. Arietis wygrała pierwsze dwa gemy, potem zaczęła robić trochę błędów i gregor, nadal w głębokiej defensywie, zaczął odrabiać straty. Wygrał pięć kolejnych gemów i przy wysokim prowadzeniu zaczął myśleć o realnej szansie na wygranie seta. Wtedy arietis z doprawdy nadzwyczajną lekkością przyspieszyła, zaatakowała i... zainkasowała pięć gemów z rzędu, przy bezradnym przeciwniku. W drugiej partii oszołomiony gregor zaczął grać trochę bardziej precyzyjnie i dzięki temu wreszcie zaczął zdobywać punkty, wygrywając dwa pierwsze gemy. Pod koniec trzeciego, przy przewadze arietis, gra został przerwana z powodu ulewy. Zawodnicy musieli się przenieść na kryty kort. Wymuszona przerwa i zmiana lokalizacji wyraźnie nie posłużyły arietis. Co prawda błyskawicznie wygrała punkt przełamujący serwis gregora, lecz potem ustąpiła mu pola. Co więcej, straciła inicjatywę, popełniając coraz więcej błędów. Gregor natomiast, mimo zmęczenia, dwoił się i troił, odbierając nawet stracone wydawałoby się piłki. Przy stanie 5:2 gregor doznał uczucia déja vu i z duszą na ramieniu czekał na rychły kontratak. Obawy szybko okazały się nieuzasadnione - gregor wygrał seta, zaś w rozstrzygającej partii arietis nie była w stanie odwrócić losów pojedynku. Po stu trzydziestu minutach wyczerpujących trudów gregor zrewanżował się najlepszej zawodniczce turnieju za porażkę z wiosny i awansował do półfinału. Dodatkową stawką meczu było miejsce wśród najlepszej czwórki, zwalniające z konieczności udziału w eliminacjach. Gregor po tej wygranej nadal będzie korzystał z premiowanej puli, zajmując trzecie miejsce w 44. notowaniu Rankingu; arietis po turnieju letnim utrzymuje wysoką, szóstą pozycję.
O wiele mniej zachodu kosztowały mecze liderów zestawienia: obrońcy tytułu bombla (1) i wielokrotnego czempiona miśka (2). Pierwszy w ciągu zaledwie godziny zwyciężył z dużą przewagą bardzo dobrze spisującego się do tej pory monowca, natomiast drugi po osiemdziesięciu minutach wyeliminował pepe, który w drugim secie prowadził już nawet 4:2. Dla monowca to był najbardziej udany turniej w karierze; o mały włos nie awansował do najlepszej dziesiątki. Pepe liczył na więcej, chociaż utrzymanie piątej pozycji w Rankingu stawia go w bardzo korzystnym świetle. Faworyci natomiast nadal zdecydowanie prą do kolejnego finału. Czy któryś z pretendentów będzie ich w stanie zatrzymać?
Rezultaty - 1/8 finału
20.VI
qlex (7) vs paco 1:2 (6:7 [2-7], 6:3, 5:7)
21.VI
monowiec vs korek 1:2 (6:1, 5:7, 6:2)
22.VI
gregor (4) vs pablo (10) 2:0 (7:6 [7-4], 2:3, krecz)
Rezultaty - ćwierćfinały
22.VI
dentmar (3) vs paco 1:2 (5:7, 6:3, 4:6)
25.VI
gregor (4) vs arietis (6) 2:1 (5:7, 6:2, 6:2)
25.VI
bombel (1) vs monowiec 2:0 (6:4, 6:2)
25.VI
misiek (2) vs pepe (5) 2:0 (6:2, 6:4)
:: Biuletyn informacyjny M_C nr 0001/2017 - komunikaty i ogłoszenia
20 czerwca 2017 r.
1. Finał turnieju letniego przesunięty
Z powodów organizacyjnych przesunięto finał letniej edycji z 2 na 9 lipca. W związku z powyższym, w razie potrzeby, odpowiednio mogą się wydłużyć także pozostałe etapy turnieju głównego.
2. Zmiany w regulaminie
W wyniku bezprecedensowych wydarzeń do których doszło w ostatnich dniach (rozstrzygnięcia meczów za pomocą super-tie-breaka zamiast pełnego trzeciego seta) w trybie natychmiastowym zmieniono brzmienie punktów 24. i 37. regulaminu turnieju. Punkty te brzmią teraz, jak następuje:
Mecze eliminacji/turnieju głównego rozgrywa się do dwóch wygranych setów, z zastrzeżeniem, że każdy set, także trzeci - jeśli do niego dojdzie - składa się z co najmniej sześciu pełnych gemów; zaś w przypadku rozegrania dwunastu gemów rozstrzyga się go po rozegraniu tie-breaka do siedmiu punktów lub do dwóch punktów przewagi.
Obecne zapisy całkowicie uniemożliwiają jakąkolwiek inną interpretację przepisów, nawet gdy, jak to miało miejsce w ostatnich meczach, odstępstwa od regulaminu zaakceptują obydwaj zawodnicy. W praktyce turniejowej będzie to od dziś oznaczać, że każdy set rozegrany w inny sposób, niż w podanym brzmieniu, zostanie uznany za niebyły, a mecz za nierozstrzygnięty do momentu ponownego rozegrania brakującego pełnego seta (lub powtórnie całego meczu). W przypadku, gdy do takiego rozstrzygnięcia nie dojdzie w odpowiednim terminie - mecz zostanie zakwalifikowany jako nierozegrany. Konsekwencją takiego stanu rzeczy będzie pozbawienie obydwu rywali punktów, które mogliby otrzymać - w tabeli grupy eliminacyjnej i w Rankingu, natomiast w przypadku, gdy kwestia dotyczy meczu turnieju głównego - brak możliwości uzyskania punktów w Rankingu i awansu do następnej rundy, co oznacza faktyczną dyskwalifikację obydwu graczy i przyznanie tzw. wolnego losu zawodnikowi czekającemu na przeciwnika w kolejnym etapie (czyli jego awans o kolejny szczebelek drabinki bez konieczności walki na korcie).
Jednocześnie, korzystając z okazji i gościnnych łamów Biuletynu, należy dodać, że w przypadku planowania rozegrania jakiegokolwiek meczu turniejowego należałoby, w miarę możliwości, rezerwować korty w sposób i na czas umożliwiający rozegranie całego meczu w jednym terminie.
:: W 1/8 finału na razie bez niespodzianek
20 czerwca 2017 r.
W pięciu dotychczas rozegranych meczach turnieju głównego obyło się bez niespodzianek - wygrywali zawodnicy wyżej notowani; chociaż było blisko zaskakujących rozstrzygnięć, ponieważ zawodnicy spoza pierwszej szesnastki robili wszystko, żeby napędzić stracha tym ze ścisłej czołówki.
Podobne mecze, z identycznym zresztą nieregulaminowym zakończeniem, rozegrali zawodnicy z pierwszej czwórki: wicelider Rankingu misiek (2) i rozstawiony z trójką dentmar. Pierwszy podejmował dobrze spisującą się nikę, podchodzącą do tego pojedynku z umiarkowanym entuzjazmem. Grała bowiem z miśkiem poza turniejem przynajmniej kilkakrotnie i do tej pory nie wygrała z nim nawet seta. Nie jest to sytuacja nadzwyczajna - misiek jest utytułowanym zawodnikiem, czternastokrotnym mistrzem, który w historii swoich występów w zawodach przegrał zaledwie pięć meczów. Niewielu jest więc zawodników, którzy mogą się pochwalić pokonaniem miśka, choćby i w jednym tylko secie. Co oczywiście wcale nice otuchy nie dodawało. W pierwszej partii misiek szybko wysunął się na prowadzenie, wygrywając cztery z pięciu pierwszych gemów. Nika próbowała odrabiać straty, miała nawet dwa break pointy w ósmym gemie i była o włos od wyrównania, ale misiek jest zbyt doświadczonym zawodnikiem, żeby łatwo dać wyrwać sobie ważne punkty. Pogodzona z negatywnym bilansem pierwszej odsłony waleczna nika, co już nie raz widzieliśmy w eliminacjach, nie złożyła broni i w drugim secie zaczęła od przełamania serwisu miśka, który zaraz odpłacił się tym samym. Potem punkty obydwoje zdobywali już na przemian. Jedenasty gem wygrała nika, misiek wyrównał, ale był na tyle zaskoczony koniecznością rozegrania gema dodatkowego, że popełnił kilka fatalnych błędów i nika objęła wysokie prowadzenie. Nic nie dały próby odwrócenia trendu - nika, nie dowierzając do końca w to, co się dzieje, zainkasowała cały drugi set. Wtedy zawodnicy zgodnie podjęli decyzję o rozegraniu trzeciego seta jedynie jako rozstrzygającego super-tie-breaka. Kunszt miśka ujawnił się w całkowitej zmianie taktyki z gry umiejętnie wykorzystującej wydarzenia na korcie na nagłą nawałnicę potężnych uderzeń. Upojona niespodziewanym zwycięstwem nika nie zdążyła i nie była w stanie zareagować wyraźnie przegrywając tę część i cały mecz po półtoragodzinnej walce.
Także i dentmar, który grał z dżumą, obecnie zajmującym dziewiętnastą pozycję w zestawieniu - nie miał większych problemów z setem pierwszym. Druga partia natomiast przebiegała już nieco inaczej: po pierwszych ośmiu gemach był remis. Wykorzystał to dżuma, który zaczął wywierać na dentmara coraz większą presję, zmuszając go do błędów i zdecydowany napór zamienił na punkty, wyrównując stan meczu. Wtedy znów podjęto decyzję o rozstrzygnięciu wyłącznie za pomocą specjalnego gema dodatkowego. Tu dentmar był maksymalnie skoncentrowany, prowadził od początku i pozwolił sobie uszczknąć z puli tylko dwa punkty. Wyniki obydwu rozstrzygnięć zostały, za wiedzą i zgodą zawodników, zweryfikowane jako regulaminowe tie-breaki, wieńczące dwunastogemowego seta.
Jednoznacznie i z dużą przewagą wygrywali inni wysoko notowani zawodnicy. Broniący tytułu bombel (1) bez większych przygód ograł carlosa (8), potrzebując na to siedemdziesięciu minut. Aspirujący do zdobycia miejsca premiowanego rozstawieniem w pierwszej czwórce pepe (5) po zaledwie pięćdziesięciu pięciu minutach odprawił z kwitkiem jodę i szykuje się do nadwerężenia statystyk miśkowi - to na razie jedyna znana para ćwierćfinałowa.
Dość ciekawy przebieg miało spotkanie triumfującego po raz pierwszy w eliminacjach barta i rozbłyskującej coraz jaśniejszym światłem gwiazdy - arietis (6). Kort rozgrzany niczym patelnia od początku zniechęcał do ofensywnej batalii, a upał szybko zredukował siły obojga. Główną taktyką, konsekwentnie realizowaną od pierwszego serwisu, mającą w takich okolicznościach oparcie w zdrowym rozsądku, było więc... czekanie na błędy przeciwnika. Bart wygrał pierwsze trzy gemy, ale potem tryby w jego tenisowej machinie się pozacinały; arietis zaś z punktu na punkt grała coraz lepiej. Ilość błędów barta i wzrastająca precyzja zagrań jego rywalki odebrały mu zdolności zaczepne i w pierwszej części nie zdołał wygrać nic więcej. Uzasadniona frustracja takim przebiegiem starcia zmobilizowała go do chłodniejszej oceny sytuacji, co zasługuje na podkreślenie ze względu na wspomniany skwar. W drugiej partii odzyskał równowagę i znów zaczął wygrywać, doprowadzając do stanu 5:2. Wtedy, jak za pociągnięciem czarodziejskiej różdżki, ponownie stracił cały swój potencjał, prezentując recital błędów i pomyłek. Także przecież nadgryziona niekorzystną aurą arietis uważnie pilnowała swoich interesów, masowo zdobywając od tego momentu punkty i kolejne cztery gemy. Zdesperowany bart zdołał wreszcie, i to w imponującym stylu, wygrać ostatniego regularnego gema, ale w gemie dodatkowym wszystko wróciło do normy i po dwóch godzinach intensywnego podwędzania arietis mogła w końcu usatysfakcjonowana odpocząć w zbawiennym cieniu.
Rezultaty - 1/8 finału
17.VI
misiek (2) vs nika 2:1 (6:3, 6:7 [5-7], 7:6 [7-4])
18.VI
bombel (1) vs carlos (8) 2:0 (6:2, 6:4)
18.VI
dentmar (3) vs dżuma 2:1 (6:2, 4:6, 7:6 [7-2])
19.VI
pepe (5) vs joda 2:0 (6:2, 6:2)
19.VI
bart vs arietis (6) 0:2 (3:6, 6:7 [3-7])
:: Opowieści eliminacyjne (podszyte demonami)
15 czerwca 2017 r.
Eliminacje symbolicznej 44. edycji turnieju Majaki Cup przebiegły w cieniu dużej ilości nie rozegranych meczów. Część z powodów zdrowotnych: na samym początku turnieju kontuzjom, wykluczającym ich z dalszego udziału w grze, ulegli aż dwaj zawodnicy: prezes (9) oraz kondzio. Szczególnie dotkliwa była rezygnacja prezesa, lidera grupy E, gracza z dużymi zasobami tenisowego rzemiosła. Także kondzio, do niedawna piętnasty zawodnik stawki, pozostawił swoją grupę w nieutulonym żalu. Życzymy obydwu panom zdrowia i szybkiego powrotu na korty.
Tymczasem pozostali uczestnicy wzięli się sumiennie do roboty i nawet zdążyli sprawić niespodzianki. A także ustanowić księżycowe rekordy, jak w meczu grupy A, w którym w tie-breaku trzeciego seta trzeba było do rozstrzygnięcia rozegrać niewiarygodne pięćdziesiąt osiem punktów!
Demoniczny rekord
Grupa A
To właśnie tutaj padł rekordowy wynik: 30-28 w tie-breaku trzeciego seta. Nic podobnego, nawet w przybliżeniu, w naszym turnieju do tej pory się nie wydarzyło. Autorami tego wiekopomnego wyczynu byli monowiec i arietis (6). Jeszcze zanim do tego doszło sprawy toczyły się dość przewidywalnie. Najpierw wycofał się wspomniany kondzio, potem zaś i liderka grupy - arietis, i monowiec zagrali podobne do siebie mecze przeciw drobie. Obydwa zakończyły się po około godzinie; droba pokazała się z jak najlepszej strony i zdecydowanie w obydwu przegrała.
Przystępując do ostatniego spotkania zarówno arietis, jak i monowiec mieli komfort posiadania paszportu do turnieju głównego. Stawką było więc przede wszystkim miejsce w grupie, co wkrótce okazało się mieć jednak bezcenną wartość. Już na samym początku arietis, rankingowy faworyt batalii, mogła się domyślić, że nie będzie to łatwa przeprawa, bowiem monowiec zaprezentował się jako nadzwyczaj rączy biegacz i nawet piłki, które wydawały się kończyć wymianę były przez niego jakimś cudem odbijane na drugą stronę siatki. O stan specyficznej równowagi w tym starciu zadbali oboje: albo arietis zaczynała grać asekuracyjnie lub niedokładnie, tracąc punkty, albo monowiec popełniał szereg błędów. U wielu miałaby prawo pojawić się czarna rozpacz po secie drugim. Pierwszego wygrała w dwunastu gemach arietis, a w drugim, w tie-breaku, zwyciężył monowiec. Przebieg trzeciego seta wkrótce pokazał, że nie da się go skończyć inaczej niż gemem dodatkowym, który w tym przypadku rozstrzygał wynik całego meczu. Tego rodzaju tie-break już sam w sobie jest wyjątkowy, jednakże nikomu się nawet nie śniło, że można mieć do czynienia z tak gigantycznym monstrum. Dwunasty i każdy kolejny parzysty punkt były rozgrywane jako piłki meczowe, pomimo wahnięć w obie strony ich ilość rozłożyła się mniej więcej równomiernie. Oprócz tych dwojga - nikt więcej z nas nie będzie mógł opowiedzieć swoim dziatkom przy kominku sentymentalnie zapowiadającej się historii o bohaterskiej obronie kilkunastu piłek meczowych w jednym spotkaniu, która w finale stanie się mrożącą krew w żyłach baśnią o wyimaginowanych przerażających kreaturach, uniemożliwiających zakończenie... pozostałych kilkunastu piłek meczowych zwycięskim punktem. Ogromny głaz spadł chyba z serca obydwojgu, kiedy wreszcie, rozgrywając pięćdziesiąty ósmy punkt gema dodatkowego w trzecim secie, dwudziesta czwarta piłka meczowa z szansy zamieniła się w naprawdę tłusty kąsek. Po trzech godzinach śmiertelnie wyczerpującej bitwy dokonał tego monowiec. Można sobie tylko wyobrażać w jakiej kondycji psycho-fizycznej byli zawodnicy, słaniający się na nogach przy opuszczaniu kortu.
To największy jak do tej pory sukces monowca, który dzięki awansowi z pierwszego miejsca w grupie puka do czołowej dziesiątki Rankingu. Arietis awansowała z drugiej pozycji i trafi do przeciwnej części drabinki.
Panowie awansują, panie odpadają
Grupa B
Pierwszy mecz rozegrały panie: oliwka i mary. Całkiem udane spotkanie zakończyło się wyraźnym zwycięstwem mary, zdobywającej kolejne punkty od czasu pierwszego, historycznego zwycięstwa w edycji wiosennej.
Tymczasem pepe (5) zwiększył był swój rankingowy dystans do grupowych rywali. Najtrudniejszy bez wątpienia był mecz z paco, rozlosowanego jako trzynasta rakieta turnieju. Dobrze zaczął paco, lecz pepe zaraz odrobił straty i do końca kontrolował przebieg niełatwego pierwszego seta. W następnej partii paco postawił wszystko na jedną kartę i zmienił nastawienie na bardziej ofensywne, co wymusiło błędy pepe. Przełomowy był forsowny ósmy gem przy stanie 4:3 dla paco. Trwał długo, przegrał go pepe, któremu potem zabrakło sił i determinacji - i paco szybko wyrównał stan meczu. Od początku trzeciej odsłony warunki dyktował już wyłącznie pepe, wygrywając pierwsze pięć gemów. Po dziewięćdziesięciu minutach zaciętej gry pepe zaliczył kolejne zwycięstwo w krętej drodze na szczyt. Następnymi meczami pepe pokazał dlaczego gra rozstawiony z piątką - zapewnił sobie mandat uczestnika 1/8 finału po jednoznacznie wygranych spotkaniach z oliwką oraz mary.
Najważniejszym meczem o drugie miejsce w grupie była potyczka oliwki i paco. W pierwszym secie nad wyraz dobrze radziła sobie oliwka - potrzebne było dwanaście gemów do jego rozstrzygnięcia. Przegrana podcięła jej skrzydła i paco, po niełatwych dziewięćdziesięciu minutach, zdobył pierwsze punkty.
Wspaniałym duchem walki i kondycją wykazała się mary planując na ostatni dzień eliminacji dwa zaległe mecze: z paco i pepe. Było to posunięcie raczej kontrowersyjne, bo o ile w pierwszym meczu paco pokonał mary dopiero po półtorej godzinie, po dość wyrównanym meczu, o tyle nasza bohaterka w drugim starciu odczuwała już niedobór odpowiedniego poziomu mocy witalnych i przez godzinę nie dała szans pepe na pierwszą porażkę.
Niespodziewany lider
Grupa C
W ciemnościach eliminacji zabłysnął bart, który zajął pierwsze miejsce w grupie C. W pierwszym spotkaniu pojedynkował się z debiutującym w zawodach conrado. Gracze chcieli zdobyć punkty w meczu pierwszej kolejki za wszelką cenę, wiedząc, że potem nie będzie wcale łatwiej. Dlatego strategie mieli podobne: wszystkie ręce na pokład. Napięcie i zaciekła walka spowodowały, że zwycięstwo przechodziło z rąk do rąk. Pierwszego seta zainkasował bart, lecz zaraz potem, w drugim gemie drugiego seta conrado przełamał rywala. Bronił dzielnie swojej przewagi, chociaż w dwóch gemach po drodze sprezentował bartowi po trzy break pointy, od stanu 0:40. Kiedy wreszcie bart w dziewiątym gemie zdołał odrobić stratę przełamania - serwował, aby wyrównać stan seta. Sprawy obrały jednakże zaskakujący obrót, bowiem bart szybko przegrał kluczowego gema popełniając na koniec dwa podwójne błędy serwisowe. Spotkanie zostało przerwane z powodów technicznych i wznowione następnego dnia. Niestety, conrado był nieporównanie słabiej dysponowany niż poprzednim razem. Bart natychmiast to wykorzystał, utrzymał wysoką przewagę, miał piłki meczowe już w siódmym gemie, zaś ostatecznie wykorzystał kolejną w ósmym. Podczas stu pięćdziesięciu minut bart dostał wiatru w żagle, który zaholował go na fali wznoszącej na mecz z faworytem grupy - carlosem (8). Stary wyjadacz grał głównie skróty i loby, zaskakiwał lekkim rotacyjnym serwisem, nękał bekhendową stronę barta, który jednak pilnował wyniku, a w dziesiątym gemie był blisko zakończenia seta. Carlos odrobił straty, doprowadził do tie-breaka, ale wówczas skoncentrowany bart wygrał z dużą przewagą. Szybki gem dodatkowy oraz narastający upał przesądziły o dalszym obrazie tego spotkania, bart lepiej wytrzymał trudy starcia i pewnie zwyciężył w drugiej partii po stu minutach. Na sam koniec okazało się, że bart nie rozegra ostatniego meczu z bajlo, z winy przeciwnika, co kompletuje mu punkty potrzebne do zwycięstwa w grupie C. To jego pierwsza, historyczna wygrana w grupowych eliminacjach i drugi, po turnieju wiosennym w zeszłym roku, awans do turnieju głównego.
Dla carlosa ta przegrana nie była aż tak dotkliwa, bo na samym początku turnieju pokonał on w krótkim, godzinnym meczu bajlo. Aczkolwiek na ostatni mecz z conrado - wybierał się ze świadomością, że tylko zwycięzca awansuje do 1/8 finału. Szybko się okazało, że debiutant potrafi zaleźć za skórę; w drugim secie carlos potrzebował aż siedmiu gemów do zwycięstwa, co jednak nie stanowiło przeszkody, aby dopiąć swój awans. Drugie miejsce w tej grupie, to nie jest najsmaczniejszy kąsek: carlos już w 1/8 finału będzie musiał stawić czoło obrońcy tytułu, którym jest bombel (1).
Na osłodę conrado został mecz z drugiej kolejki z bajlo. Obydwaj przegrali swoje pierwsze mecze i znali stawkę o jaką chodzi. To dodatkowo zmobilizowało bajlo, który dość szybko i pewnie wygrał pierwszego seta. Wkrótce role się odwróciły, conrado wyrównał, potem zaś wygrywał wszystkie kluczowe piłki i zainkasował wszystkie gemy. Trzy sety w osiemdziesiąt minut to także imponujący wynik.
Ekspresowe mecze
Grupa D
W przeciwieństwie do poprzedniej grupy tutaj niespodzianek nie było. Wygrywali wyżej notowani, zwycięstwa były zdecydowane. Najlepsi zawodnicy qlex (7) i nika spotkali się zgodnie z planem na początku rozgrywek. Lider zdominował grę i ledwo po dwudziestu trzech minutach i siedmiu gemach wygrał pierwszą partię. Wola oporu niki pozostała niewzruszona i z czasem krzepła coraz bardziej. W ósmym gemie qlex wygrał pierwsze trzy punkty i w obliczu trzech szans na zakończenie pojedynku już marzył o ciepłych kapciach. Zarówno te, jak i kolejne dwie piłki meczowe zostały ku jego zdumieniu przez nikę obronione. Mało tego - wygrała gem, a w następnym miała dwie szanse na powtórzenie wyniku. Co prawda qlex potrzebował dwudziestu minut więcej na rozstrzygnięcie seta, ale nie było wątpliwości, kto dzierży najważniejszy grupowy laur. Im dalej w las eliminacji, tym mecze dla turniejowej siódemki stawały się krótsze: z debiutującym ronym w godzinę, zaś w ostatniej kolejce z kicią o pięć minut krócej - po tych grach qlex zapewnił sobie awans z najwyższej pozycji.
Kilka dni później okazało się, że waleczność niki nie poniosła większego uszczerbku po pierwszej porażce, a zawodniczka sama zaczęła ścigać się na rekordy z liderem. Nie pozwoliła nic wygrać kici, a wydarzenie trwało zaledwie czterdzieści minut. Na koniec eliminacji nika była bliska powtórzenia wyczynu: odstąpiła ronemu jedynie dwa gemy. Debiutant bezradnie patrzył na firmowe slajsy niki i oddalający się, zamglony obraz awansu przez trzy kwadranse. Ostatecznie nika pozostała z awansem i kwaśną miną, drugie miejsce w tej grupie jest sparowane z mocnym wiceliderem Rankingu miśkiem (2).
Tasiemcowe, jak na tubylcze zwyczaje, siedemdziesiąt pięć minut trwało rozegrane w pierwszej kolejce spotkanie dwojga graczy z najsłabszymi - co się dopiero później okazało - wynikami. Kicia była wtedy w najlepszej formie i w pierwszej części gry ustępowała ronemu tylko nieznacznie. W drugiej rony ponad wszelką wątpliwość ustalił końcową kolejność tabeli.
Rozstrzygnięcia po dwóch spotkaniach
Grupa E
Wycofanie się prezesa ogłoszono już po rozegraniu meczu sumi przeciwko dżumie, więc mogło się jeszcze wtedy wydawać, że to zwycięstwo może być na wagę złota. I oczywiście było, tym bardziej że dodatkowy zamęt i elementy loteryjne wprowadzał popadujący od niechcenia, a czasem całkiem solidnie deszcz. Po niespodziewanie szybkiej porażce w pierwszym secie sumi zaczął mozolnie odrabiać straty, aż w końcu doprowadził do remisu. Stawka rosła z minuty na minutę, podobnie jak poziom zaciętości. Tylko gem dodatkowy mógł rozsądzić pretensję do prymatu, ale i on przedłużał niepewność w nieskończoność. Pierwszą piłkę meczową miał przy rozgrywaniu czternastego punktu sumi: smeczował przy stuprocentowej szansie i nie trafił. Drugiej okazji nie było. Role się odwróciły, a dżuma nie zwykł odmawiać zwycięstwu samemu pchającemu się w łapy i wykorzystał podwójną okazję do triumfalnego zakończenia.
Dziewięć dni później do ostatniego meczu rozgrywanego na korcie przystępował joda. Miał nieporównanie większy komfort psychiczny - nie kiwnąwszy palcem znalazł się w turnieju głównym, bo do walkowera z prezesem skompletował drugiego, z sumim. Jak na pojedynek ustalający premiowaną kolejność przystało był wyrównany i trudny, lecz najlepsze kąski zawsze zbierał na koniec dawny mistrz i tak to po siedemdziesięciu pięciu minutach joda objął fotel lidera grupy.
Powtórka z wiosny
Grupa F
Po raz drugi z rzędu, w dodatku w grupie oznaczonej tą samą literą, spotkali się pablo (10) i korek, rozlosowany z piętnastej pozycji. Od czasu niespodziewanego wiosennego zwycięstwa nad pablo zaczął się dla korka doskonały okres. Poprzednio wygrał grupę, teraz zaczął od ponownego pokonania lidera w meczu, o którym pablo chciałby jak najszybciej zapomnieć. Rozochocony korek następnego dnia przystąpił do drugiego spotkania, z lennym. Jakże się zdziwił, gdy lenny objął prowadzenie po pierwszym secie. Wyrównana gra toczyła się dalej własnym torem i po odrobieniu strat w drugiej partii, najpierw z rzadka, potem z coraz większą nieuchronnością majaczyła na horyzoncie wizja wyczerpującego tie-breaka. Po osiemnastu piłkach potrzebnych do jego skończenia panowie schodzili z kortu z wielkim trudem, zaś sto trzydzieści minut batalii pozostawiło w nich trwały ślad, a w korku satysfakcję z triumfu.
Następnego dnia lenny grał z pablo. Nie wiadomo na ile wczorajszy wysiłek nadwątlił jego potencjał, w każdym razie w pierwszym secie lenny nadal walczył jak lew o każdy punkt, przedłużając jeszcze stan uniesienia z poprzedniego meczu. Cezurą przesądzającą o dalszych losach meczu było wygranie zaciętego seta przez pablo, który dzięki temu się rozluźnił i zaczął więcej ryzykować. W pewnym momencie lenny poczuł, że wygrana wymyka mu się z rąk. Próbował odmienić sytuację atakami przy siatce, ale pablo mijał go po mistrzowsku i wkrótce przypieczętował swoje zwycięstwo. To był pierwszy krok pablo do awansu, który stał się faktem po siedemdziesięciu pięciu minutach spotkania i wyraźnym zwycięstwie nad lopezem, który po tym meczu musiał zrezygnować z pozostałych. Korek wyszedł więc z grupy jako lider, z kompletem wygranych, drugie miejsce zajął pablo.
Rezultaty - eliminacje grupowe
Grupa A
4.VI
arietis (6) vs droba 2:0 (6:0, 6:1)
5.VI
arietis (6) vs kondzio 2:0 walk. (6:0, 6:0)
kondzio vs monowiec 0:2 walk. (0:6, 0:6)
droba vs kondzio 2:0 walk. (6:0, 6:0)
8.VI
droba vs monowiec 0:2 (1:6, 1:6)
11.VI
monowiec vs arietis (6) 2:1 (5:7, 7:6 [7-4], 7:6 [30-28])
Grupa B
4.VI
oliwka vs mary 0:2 (1:6, 4:6)
7.VI
pepe (5) vs paco 2:1 (6:4, 3:6, 6:1)
8.VI
pepe (5) vs oliwka 2:0 (6:1, 6:3)
12.VI
oliwka vs paco 0:2 (5:7, 2:6)
14.VI
paco vs mary 2:0 (6:3, 6:2)
14.VI
mary vs pepe (5) 0:2 (0:6, 1:6)
Grupa C
5.VI
carlos (8) vs bajlo 2:0 (6:2, 6:1)
6, 7.VI
bart vs conrado (D) 2:1 (6:4, 4:6, 6:2)
9.VI
bajlo vs conrado (D) 1:2 (6:3, 3:6, 0:6)
11.VI
carlos (8) vs bart 0:2 (6:7 [2-7], 2:6)
12.VI
bart vs bajlo 2:0 (7:6 [7-2], 6:2)
13.VI
conrado (D) vs carlos (8) 0:2 (3:6, 5:7)
Grupa D
4.VI
qlex (7) vs nika 2:0 (6:1, 6:3)
5.VI
rony (D) vs kicia 2:0 (6:4, 6:1)
9.VI
qlex (7) vs rony (D) 2:0 (6:2, 6:0)
9.VI
nika vs kicia 2:0 (6:0, 6:0)
14.VI
rony (D) vs nika 0:2 (0:6, 2:6)
15.VI
kicia vs qlex (7) 0:2 (1:6, 0:6)
Grupa E
4.VI
sumi vs dżuma 1:2 (1:6, 7:5, 6:7 [8-10])
4.VI
prezes (9) vs joda 0:2 walk. (0:6, 0:6)
prezes (9) vs sumi 0:2 walk. (0:6, 0:6)
dżuma vs prezes (9) 2:0 walk. (6:0, 6:0)
13.VI
joda vs dżuma 2:0 (7:5, 6:4)
13.VI
sumi vs joda 0:2 walk. (0:6, 0:6)
Grupa F
6.VI
pablo (10) vs korek 0:2 (1:6, 2:6)
7.VI
korek vs lenny 2:1 (4:6, 7:5, 7:6 [10-8])
8.VI
lenny vs pablo (10) 0:2 (5:7, 1:6)
13.VI
pablo (10) vs lopez 2:0 (6:3, 6:4)
lopez vs lenny 0:2 walk. (0:6, 0:6)
lopez vs korek 0:2 walk. (0:6, 0:6)
:: Rekrutacja zakończona, przed nami losowania
31 maja 2017 r.
Zamknięto ostatecznie listę uczestników letniej edycji turnieju. Dwadzieścioro ośmioro zawodników, w tym sześć kobiet, stoi w blokach startowych. W tej sytuacji jutro dokonają się regulaminowe losowania, które znów splotą losy poszczególnych rywali.
Nic na razie nie zmieniło się w czołowej czwórce. Lider Rankingu, bombel, który drugi raz z rzędu będzie bronił tytułu mistrzowskiego, został oczywiście rozstawiony z jedynką. Depcze mu po piętach drugi z Dominatorów w stawce, misiek, otrzymując numer drugi. Zwolnieni z obowiązku gry w eliminacjach grupowych będą także dentmar (3) i gregor (4), którzy po słabszym występie gregora w ostatnich zawodach, zamienili się miejscami.
Sporo zmian za to można zaobserwować wśród pozostałych sześciu rozstawionych. Z piątym numerem wystartuje pepe - jak do tej pory jest to jego największy sukces w karierze. Rewelacyjna arietis, po brawurowym rajdzie zatrzymanym dopiero w półfinale przez obecnego Mistrza, otrzyma szósty numer startowy. Z siódemką rozstawiony jest qlex, który utrzymał pozycję z poprzedniego notowania. Z ósemką wystąpi carlos, z dziewiątką prezes, zaś ostatni premiowany numer otrzymuje pablo.
Wśród kolejnej szóstki graczy, ciesząc się przywilejem oddzielnego koszyka, znajdą się: bajlo, joda, paco, kondzio, korek oraz nika.
Dwaj gracze nie dali nam możliwości oklaskiwania ich występów: daw i valar, ale w ich miejsce pojawią się zdeterminowani debiutanci: rony i conrado.
Jutro losowania, zaś od soboty można już rozgrywać pierwsze mecze. Emocje gwarantowane!
:: Przed nami turniej letni - rekrutacja rozpoczęta
24 maja 2017 r.
Startuje rekrutacja do czterdziestej czwartej edycji turnieju Majaki Cup. Dwadzieścia osiem osób rozpocznie rozgrywki już od 3 czerwca, zaś regulaminowe losowania nastąpią 1 czerwca. Prosimy zatem o niezwłoczne przesyłanie zgłoszeń najpóźniej do niedzieli, 28 maja, do godz. 20:00. Proces rekrutacyjny jak zwykle może zostać zakończony wcześniej, po zgłoszeniu odpowiedniej liczby osób.
Zapraszamy! |
|